spokojny wieczór. razem z koleżankami siedze na ławeczce koło bloku nr 37. rozmawiamy, śmiejemy się, popychamy się ;D w pewnym momencie usłyszełysmy trzask krzaków: 'trach! trach! prask!' każda zadała sobie pytanie: 'co to?' :> i po chwili słyszymy jęki wydobywające się z krzaków: 'sąsiadka! pomóż! sąsiadkaaa!' :D nio i wszytskie zaczełyśmy się śmiać bardzo głośno. wiedziałyśmy, że to jakimś biednym pijaczyną zawiało i wpadł nieszczęsny w krzaki :) po chwili Paulina powiedziała: 'to zielony" :) i znowu śmiech jeszcze głośniejszy niż poprzednio :D no więc ja i Tr0 postanowiłśmy mu pomóc wygramolić sie z krzaków. pobiegłyśmy w ciemności i zobaczyłyśmy wygietego kazia zielonego, który wołał o pomoc. no więc podniosłyśmy go. on nam ładnie podziękował i próbował dojść do łąwki gdzie sidziałyśmy. po chwili zorienotował sie ze nic nie widzi bo jego okulary gdzieś zniknęły wiec pobiegłyśmy tam gdzie wczesniej lezał i znalazłyśmy je :) a raczej Grażyna to zrobiła :D on zaczął nam dziękować i mówić ze nas kocha i zapłąci nam za uratowanie życia ;D zaczęłyśmy się smiac, ale on naprawde chciał nam zapłacić ;] powiedział ze zaraz z domu przyniesie 200 zł ;D jakby nie patrzec 40 zł na głowe. uhuhuh ;] błysk w oczach :) no ale pan kaziu po długiej drodze do mieszkania niestety nie dotarł spowrotem na dwór...nie zapłacił nam ;/ :))))) kłócil się w domu z pewną kobietą która przychodzi do niego...po co? chyba wiadomo :D on mieszka na parterze wiec wszystko słyszałyśmy :D podsłuchiwałyśmy troche :P gadali coś o wiśniak i o skarpetkach niewypranych :D krzyczeli na siebie i klnęli :D myśmy się pod oknem śmiały jak głupie...nio i Tr0 stuknęła w okno!!! i już nikogo pod blokiem nie było...uciekłyśmy :) chociaz nie Paulina i Grazyna się wróciły...no bo wkoncu one w tym bloq mieszkały ;D obok kazia ;D z uśmiechem na twarzy wróciłam do domq ;D
Dodaj komentarz