04 lipca 2004, 13:28
W piątek o 05:00 musiałam wstać? Po co? ;D ;D ;D No jak to po co..."po kase" musiałam jechać. Rysa, Zgubo, PolÓ and ZawiaS -=> COMPANY ;D Nasz okrzyk nowy ..."CHO NA BOBA!"... ;D Oczywiście związany jest z naszą piątkową [c]harówą. W polu było...hm...RySa to ujmowałą świetnie wulgaryzmami :) Obijaliśmy się na tle innych "bobowiczów", którzy zbierają bób od młodych lat. Dostaliśmy mały opieprz za...wstawanie, gadanie i za niedokładnie zbieranie :D Póni jak juz doszło do łuskania owego bobó stwierdziliśmy wspólnie, że to łątwa i dość wygodna robota. No...ale po 2 godzinach kiedy doszło do zapełnienia pierwszego wiadra każdy już miał dośc. Chcieliśmy skączyć to gówno i jechać do domu. Uzbieraliśmy około 3 wiader za co dostaniemy dziś... [nie ważne] :P RySy mama zawiozła nas do domq. Ogólnie to nasz wygląd podchodził do ROLNIKA ;D Brudni, śmierdzący bobem, ale szczęśliwi wróciliśmy do hałsów. Nasze dłonie po takiej robocie wyglądały...BLE!!!...:):):) I tak było czadowo. Przygoda lata :D Dość nietypowa. No ale chyba każdy z nas ma dość bobó :P:P:P
W sobote jak już tradycja nakazuje pojechałąm z fumfelami do sFinksa. Grali DJ DINO, DJ K1 KRIZ i DJ V-VALDI. Było super. Poznałyśmy kolejne ciekawe osoby. Osobiście poznałam jakiegoś didżeja...no ale niestety nie pamiętam jak on się nazywał. Ciekawe czemu nie pamiętam? :) Trinken? :P :D Nastąpiło także w czasie imprezy uciekanie od napaleńców, którzy przyczepiają się i nie chcą sobie iść. historyjki typu... musze iść do kibla, musze znaleźć koleżanke i musze iść po tabsa...jakoś dały rade. Chociaż mój przypadek był dość niecierpliwy. Ogólnie dałyśmy rade. Chyba każda z nas wyszła ze ŚWIĄTYNI SFINKSA zadowolona. Troszq byłyśmy zmęczone, ale to maluki szczegół. W autobusie też było ciekawie. Nawet pan BODY czyli karQ pilnującu porządku prowadził z nami konwersacje ;D Chciał nas zabrać spowrotem na dyske, ale niestety musiałyśmy być o 5 w hałsie :) Teraz to my jesteśmy imprezowe lasuuuunie ;D Buhaha :D Za tydzień powtórka z rózrywki? ...MEJBI... ;D