oł oł oł! wakacje w dojczlandzie :)
1 dzień - 06.08.04 Pń-Dębiec :) nocowanie u mojego brata - Mariano Italiano :D byłam z nim na mieście oczywiście poszwędać się i qpić bilety na podróz do krzyza i do kostrzyna :P poznałam martina, który jest ze szwecji. na rynq był jakiś koncert...wiece prasa, telewizja itp ;> ale nie wiem kto tam grał..nie znam dziada ;] jakiś staruch spiewał brzydko :P no wieczorkiem wróciliśmy do domq. jak zawsze dobra kolacja która przygotował przemek :) mniam!
2 dzień - 07.08.04r pozdóż ;> rano pobudka baaardzo wczesnie bo az o 6 ;( szybkie sniadanie. kompańsko i na dworzec. zawiozł nas oczywiscie przemek. nio i teraz kolejne stacje pozdrózy. poznań gł ->krzyz -> kostrzyn -> berlin-lichtenberg ->berlin ostbahnhof -> magdeburg hbf -> braunschweig hbf -> bielefeld hbf -> hamm (westf) -> schwerte (ruhr) -> oeventrop ;D pieknie prawda? około godziny 15 juz dostawałam szału! to przeciez 16 godzin jazdy ;/ oh boshe! co ja tam przezyłam :) no ale jeszcze to nic zamiast w oeventrop wysiedlismy w arnsbergu a to troszke blizej :> pomyliło się nam :D tel. się rozładował nio i musielismy o 11 w nocy szukac na zadupiu taksófki ;D no była! i pan taksófkarz zawiózł nas za maluką cene [12 euro] do oeventrop! ciocia na nas czekała :) zjedlismy kolacje! pychaa! i opowiedzieliśmy cała historie naszej pozdrózy tam! zabójstwo jednym słowem :)
codziennie rano wstawałam tak około godziny 9-10! sniadanie oczywiscie. kompiel. sprzatanie. i takie tam ;D nad jeziorko jednego dnia się wybraliśmy. woda cipelutka :) no tylko, ze ja oczywiscie weszłam tylko do pasa :P szczegół :D ale ogólnie luz! byliśmy tesz na zakupach! haaaa...taką pikny płaszcz mam! o jaa! nikt takiego nie ma :) huuuhaaa! bluza i spodnie tez łane :) byliśmy tez w duzym parq gdzie były dziki, rogacze, rysie i szopy :) wspinałam się tez na ogromną skałe gdzie mozna było zobaczyc pikne widoki :D była tam ławeczka...mówie wam sooper miejsce :D gorzej się schodziło :P wieczorami piliśmy wino i ogladalismy włądce pierscieni na dvd ;> seanse codziennie ;D noo...tylko ze po niemiecku! ha! iś fersztejen niśt :) !lol! :P oczywiście wygłupy jak zawsze :> najlepsza konwersacja całego pobytu: ja: mariusz! wino wstawić do lodówki? mariusz [miał na uszach słuchawki przenosne od tv]: ?? no nalej sobie! ja: co?? :> wstawić wino do lodówki?!? mariusz: no nalej sobie nalej! parsknęłam smiechem razem z ciocią i cały czas dokuczałyśmy mu :D ciocia pyszną zupe zrobiła :D jamiii! no a mariano póni nie mógł i zachorował. !lol! ale z pizza to dojebał :) wogóle ten wyjazd to jeden wielki przypał. opowiadac mozna bez konca ;D
teraz powrót: podobny jak wyzej wymienione stacje. tylko ze pociąg który miał zawisc nas do magdeburga spalił sie po drodze :) dosc! normalnie az mi się kciało płakać. jakbyśmy nie znalezli innego połaczenia to czekała nas noc na dworcu. być moze zoo! ;> w poznaniu byłam o 1 w nocy! szybko taksówką do domu ;] i spać!!! wstałam o 10 i n a miacho :) troche do emipq. nio i na obiad do 'restauracji pod koziołkami'! qrcze! obiad był pyszny! najlepszy jaki jadłam :) polecam tą restauracje :) nio i pociąg d o leszna miałam o 14:28 :> z leszna do góry przez czernine :)