16 czerwca 2007, 12:30
tak jak w temacie. jade do jastarni koło gdyni (czyli nad nasze morze;) do PRACY!!! STATEK BRONISŁAW *dlatego wczesniej napisałam,ze wziełam przykład z xyz. bede kelnerka, pomoca kuchenna, pania od sprzatania naraz. miałam duzy dylemat-czy jechac czy tez zostac wsród przyjacioł i głupa palic przez całe wakacje. na poczatq rodzina sie ucieszyła, ze jade do pracy. a 2 dni przed wyjazdem słyszałam tylko "asia nie jedz! zostan w domu. tu czegos poszukasz!" albo "ja bym na twoim miejscu nie jechał, bo pewnie bedziesz rypała po 14 godzin i dostaniesz marne grosze za to". zadzwoniłam dogadałam sie co do płacy i co do godzin pracy. wczoraj jeszcze byłam pewna, ze jak mi sie nie spodoba to wroce do domu i tyle. ale dzis juz wiem ze jade na te 3 miesiace i przedzej sie w mojej górze nie pokaze. juz płakałam nie raz, bo nie chce zostawiac rodziny, przyjacioł. bardzo sie przywiazuje do ludzi i pozniej rozstania są bardzo trudne. najgorsze bedzie dzisiejsze pozegnanie;/
wczoraj był 1 dzien góry i sie najebałam z friendsami absolwentami i lechami zielonymi. potanczylismy przy muzyce disco polo i wydzieralismy sie na rynq;) do domu dojsc nie mogłam ze wzgledu na moj stan i tez ze smiechu isc nie mogłam. co chwile kucałam, opierałam sie o sciany, siadałam na schodach starych budynków;)
dzis WIELKIE POZEGNANIE. znowu obalimy wódeczki i piwka. bandzior nawet przyjedzie(dostał przepustke;) mam zamiar sie najebac i skakac na gumowej zjezdzalni (takiej dmuchanej) pewnie bede beczec jak sie napije (bo tak naprawde nie chce jechac,ale cos mnie zmusza)
zyczcie mi udanych pracujacych wakacji. abym po tygodniu nie wrociła z płaczem i zbeym sie tak szybko zaklimatyzowała i znalazła kogos z kim bede mogła szczerze rozmawiac o wszystkim! ;-) jak dorwe gdzies neta to cos tu skrobne. tymczasem DO NAPISANIA!