Najnowsze wpisy, strona 39


tu tu ru tu ;D
Autor: somatotropina
16 lipca 2004, 10:57

yhym! tak wiem...te wakacje są 'beznadziejne' [słowo zapozyczone ze słowniczka MacQ] ;D no ale co ja na to poradze? no chyba, ze ktoś razem ze mną wybierze sie w podróż w nieznane. no moze byc przejazdzka autostopem po ojczyznie. :)

wczoraj jak codzien byłam na hali razem z moim bratem. ogladałam fascynujacy mecz cold team :) ale nie ogladałam go sama. na hale przyszedł UZI :) siedzieliśmy na ławeczce. rozmawialiśmy i klaskaliśmy 'naszej druzynie'. oczywiście nie obeszło się bez łachów. taki staruszek [pan o siwych włosach] chciał zebym sędziowała. no ale jak ja moge sędziować? nie powiem ze nie umiem :P no ale ja zaraz bym porobiła 10 karnych i ludzie by burzyli :D sami rozumiecie. razem z UZIm stwierdziliśmy ze w drużynie przeciwnej nie ma ładnych chlopaków. oczywiście komentowaliśmy a raczej ja to robilam] ich wygląd :) jeden 'men' był 'najbrzytsiejszy'! drugi nie wyglądał! trzeci nie miał zę ba na przedzie! [kult- dziewczyno bez zęba na przedzie]. czwarty miał nogi jak patyczki ;) no ktos by teraz powiedział:'dziewczyno patrz na siebie' :P 'o ale nie dajmy się zwariować'...kazdy potrzebuje czasami 29 minut głupawki ;D ja to wogóle doginalam [zresztą jak zawsze]!

oczywiście mecz nie odbył się bez okrzyków: 'eeee sedziaaaa!!!!' .....' jeeedziesz!' ...'dawaj! dawaj!' ....'faul qrwa'...'jaaaaa!!!'.....'oł jeaaaa!!!' ;D

wieczorem na gie-gie UZI nazwał mnie 'ZZ' ja przeistoczyłam to w 'ZaZa' -=> moja nowa ksywaaa :D a czemu taka to nie powiem :)

marzenia.
Autor: somatotropina
14 lipca 2004, 10:29

kiedyś w tłumie odnalazłam 'światełko' dzięki któremu mogłam unieść się ku niebu.

jednak nie wykorzystałam tej szansy ;/

myśl o tym co mogło się stać nie dawała mi zasnąć przez wiele nocy.

tak bardzo chciałam 'zniknąć' razem z tym 'światełkiem'

i odnaleźć lepszy świat.

byłam pewna, że dzięki temu będę szczęśliwa.

po pewnym czasie zwątpiłam.

odrzuciłam moją dotychczasową teorię.

czasami wracałam do tego.

wspomnienia są

 i te lepsze.

i te gorsze.

od niedawna zaczęłam wracać do dnia...kiedy odnalazłam 'światełko'

wszystkie myśli plączą mi się w głowie.

chcę jeszcze raz...

posmakować wolności patrząc się na tak niewidoczne w tłumie 'światełko'

dzięki niemu może odnajdę szczęście.

 ale już nie taka sama.

całkiem odmieniona.

wiem czego chcę.

spróbuję wytrwale 'iść' do celu.

może i życiowego.

 

 

żyj.
Autor: somatotropina
11 lipca 2004, 18:40

chwytaj dzień!

jak [?]

ucz się,
pomagaj innym,
słuchaj,
patrz,
milcz kiedy trzeba!
śmiej się,
 uśmiechaj się do innch,
nie oceniaj po pozorach,
 staraj się być miła dla wrogÓw ;>
nie koloryzuj :) :) :)
śpiewaj,
tańcz,
wyluzuj się,
rozmawiaj,
kochaj,
płacz ze szczęścia,
badz aktywna ;D [...ale bez przesady...]
staraj się mieć czas dla innych,
cierpliwość kochana...czasami popłaca ;D
oryginalność! - pamiętaj ;P

 ...postanowienia na nową drogę w życiu. zaczne je realizować od 1 września 2004 ....czy kiedy tam wypada rozpoczęcie roq ;D ale narazie są wakacje więc mogę być jeszcze troszq wredna, leniwa i stuknięta ;D

kolejny stracony dzień.
Autor: somatotropina
06 lipca 2004, 23:29

czy taki stracony? no nie wiem. wcześnie rano wstałam [około godziny 10:00 :)] i posprzątałam kuchnie. ogarnęłam się. i zmierzałam na hale sportową arkadia. nawet nie zdąrzyłam zjeść śniadania, bo. bo? chciałam zobaczyć mecz w którym grał mój brat :) meczyk niezbyt fascynujący. chociaż można było zobaczyć matrixa :D nio i było pierwsze "cześć" co mnie bardzo ucieszyło. po meczu krótka rozmowa z kolgą. no ale skończyło się na głupim uśmiechu. zaczęło mi burczeć w brzuchu więc postanowiłam razem z bratem wrócić do domu. wkońcu chciałam coś zjeść. w domu no oczywiście pusto. mama na zakupach. a nie było nic co by mi smakowało na śniadanie. mówią, ze jestem wybredna i zadużo wybrzydzam. wcale nie :P no to do biblioteki miejskiej. myślałam, że wybieranie książek potrwa 30 min. no ale zeszło nam do 2 godzin. zadużo ich było. nie mogłam ich zabrać sobie do domu, więc musialam coś wybrać. co? agnieszka osiecka - szpetni czterdziestoletni. brat? troszq więcej. wróciliśmy na obiad. jedliśmy fasolke po bretońsku i oglądaliśmy "na wspólnej". później ja i komp. nie było co robić więc przykimałam do 17...:> o 17:23 byłam w sklepie po słonecznik. nio i z Karoliną i z Pauliną "zwiedzałyśmy" góre. troche na huśtawkach, troche na mieście, na ogródkach? tez :) ja dostałam napadu [...moje wyobrażenia...] i wróciłam do domu. w domu brat zaproponował mi wyjście "po coś słodkiego" ;D czemu nie? wafelki się jadło. mniam! qpił krem czekoladowy na kolacje :) no i przed kolacją wypad na stadion :P ja biegałam a on siedział na trybunach i coś czytał. po 12 kółku powiedziałam : "dość, bo jutro nie bede mogła chodzić" :) no i rzucaliśmy w nietoperze kamieniami. znaczy się on rzucał a ja się przyglądałam. 22:05 powrót do domu. chciałam się wykompać. zjadłam chleb z kremem qpionym wcześniej i herbata "na zimno" malinowa. zaraz ide czytać. nio i może pograć w karty :)

 czasami czuje się jak mała dziewczynka przy nim, która jeszcze nic o świecie nie wie. to takie czadowe uczucie ;D

Oł jeaaa! ! ! Normalnie oleee ! ! !
Autor: somatotropina
04 lipca 2004, 13:28

W piątek o 05:00 musiałam wstać? Po co? ;D ;D ;D No jak to po co..."po kase" musiałam jechać. Rysa, Zgubo, PolÓ and ZawiaS -=> COMPANY ;D Nasz okrzyk nowy ..."CHO NA BOBA!"... ;D Oczywiście związany jest z naszą piątkową [c]harówą. W polu było...hm...RySa to ujmowałą świetnie wulgaryzmami :) Obijaliśmy się na tle innych "bobowiczów", którzy zbierają bób od młodych lat. Dostaliśmy mały opieprz za...wstawanie, gadanie i za niedokładnie zbieranie :D Póni jak juz doszło do łuskania owego bobó stwierdziliśmy wspólnie, że to łątwa i dość wygodna robota. No...ale po 2 godzinach kiedy doszło do zapełnienia pierwszego wiadra każdy już miał dośc. Chcieliśmy skączyć to gówno i jechać do domu. Uzbieraliśmy około 3 wiader za co dostaniemy dziś... [nie ważne] :P RySy mama zawiozła nas do domq. Ogólnie to nasz wygląd podchodził do ROLNIKA ;D Brudni, śmierdzący bobem, ale szczęśliwi wróciliśmy do hałsów. Nasze dłonie po takiej robocie wyglądały...BLE!!!...:):):) I tak było czadowo. Przygoda lata :D Dość nietypowa. No ale chyba każdy z nas ma dość bobó :P:P:P

 

W sobote jak już tradycja nakazuje pojechałąm z fumfelami do sFinksa. Grali DJ DINO, DJ K1 KRIZ i DJ V-VALDI. Było super. Poznałyśmy kolejne ciekawe osoby. Osobiście poznałam jakiegoś didżeja...no ale niestety nie pamiętam jak on się nazywał. Ciekawe czemu nie pamiętam? :) Trinken? :P :D Nastąpiło także w czasie imprezy uciekanie od napaleńców, którzy przyczepiają się i nie chcą sobie iść. historyjki typu... musze iść do kibla, musze znaleźć koleżanke i musze iść po tabsa...jakoś dały rade. Chociaż mój przypadek był dość niecierpliwy. Ogólnie dałyśmy rade. Chyba każda z nas wyszła ze ŚWIĄTYNI SFINKSA zadowolona. Troszq byłyśmy zmęczone, ale to maluki szczegół. W autobusie też było ciekawie. Nawet pan BODY czyli karQ pilnującu porządku prowadził z nami konwersacje ;D Chciał nas zabrać spowrotem na dyske, ale niestety musiałyśmy być o 5 w hałsie :) Teraz to my jesteśmy imprezowe lasuuuunie ;D Buhaha :D Za tydzień powtórka z rózrywki? ...MEJBI... ;D